- Chciałeś mnie widzieć - powiedziałam nieśmiało zagryzając wargę i siadając na krześle.
- Tak, czas na decyzję - powiedział zapalając papierosa. Spojrzał na mnie wydmuchując powoli dym. - Chcesz zostać czy wolisz...zostać zabita?
- Oh, co za delikatność - sarknęłam zakładając nogę na nogę.
- Milej - warknął Liam nachylając się nad biurkiem
- Oczywiście - zamrugałam uroczo powiekami i westchnęłam po czym podparłam głowę ręką i uśmiechnęłam się pewnie. - Zostaje Liam, dobrze mi tu.
- Więc życzę ci powodzenia, nie licz na taryfę ulgową.
- Chcę tylko jednego - powiedziałam cicho, a Liam uniósł pytająco brew. - Prawdy o moim ojcu.
- Dobrze - Payne kiwnął głową i wstał, podszedł do jakiejś szafki, po czym wrócił do biurka z teczką. - Twój ojciec nie nazywa się Phil Fairchild, jak wszystkim mówił, ale John Bergman. Urodził się w Australii, jego matka była rdzenną mieszkanką Australii a ojciec pochodził z Londynu. W wieku 10 lat wrócił wraz z nim tutaj. W wieku 20 lat poznał twoją matkę, czyli wysoko urodzoną Brytyjkę, Audrę Travers. Poślubił ją dwa lata później, miesiąc po ślubie na świecie pojawiłaś się ty, a 10 lat później twoi bracia. Od kiedy miał 16 lat brał udział w handlu narkotykami, dostał się do gangu, jednego z najlepszych, ale naszego wrogiego. I cóż, w końcu po latach objął w nim rządy. Nie wchodził nam w drogę, aż do czasu. Był to drugi miesiąc mojego szefowania, byłem porywczy, młody i głupi, więc zatarg stał się poważny. A poszło o jednego idiotę z jego gangu, który się opił i pomylił terytoria. I tak z dnia na dzień wszystko robiło się gorsze. W końcu nasz konflikt wszedł na najwyższy poziom z korzyścią dla nas. Zagroziliśmy mu, że albo odda nam pieniądze, które był nam winien, albo zabijemy jego rodzinę. Niestety, albo stety nic do niego nie trafiło, więc...zrobiliśmy to. Oszczędziliśmy tylko ciebie Rose.
- Jego też moglibyście zabić - wyszeptałam z łzami w oczach. - Nienawidzę go. Jest kłamcą, a nie moim ojcem! - wrzasnęłam i wybiegłam z gabinetu. Skończyłam w sali treningowej, zwinęłam się w kulkę i cicho płakałam. Nie wierzyłam, że osoba, którą znałam całe życie była tak naprawdę osobą, której nie znałam, to wszystko było wielkim kłamstwem. Całe moje życie, które wcześniej było idealnie poukładane teraz waliło mi się na głowę. Czas było stanąć na nogi i wszystko unieść...czekała mnie wielka zmiana. Przyłączyłam się właśnie do najsłynniejszego, londyńskiego gangu - Differents, którzy, ironicznie, byli największymi wrogami mojego ojca. Bardziej nie mogli mu dowalić, ale szczerze mu się należało.
- Maleńka - Louis powoli do mnie podszedł i dotknął mojego ramienia kucając przede mną. - Martwimy się. Siedzisz tu godzinę.
- Dam radę, po prostu to kołujące, że ktoś kogo tyle znam okazuje się kłamcą, osobą z podwójną tożsamością... . Pieprzonym zabójcą i gangsterem.
- Ja też jestem zabójcą i gangsterem.
- Ale się z tym nie kryjesz - pokręciłam głową.
- I owszem - skinął, po czym pomógł mi wstać i przytulił mnie do siebie. - Spokojnie kruszynko. Wszystko będzie dobrze, dasz radę. Jesteś chyba najsilniejszą osobą na świecie. Wiele osób na twoim miejscu nigdy by się nie podniosło, a popatrz na siebie. Jestem dumny - poklepał mnie po plecach delikatnie.
- Dziękuje, naprawdę Lou, dziękuje.
- Nie masz za co Rosie. Chodź, może coś zjesz?
- A która godzina?
- Dochodzi północ.
- To za późno, pójdę spać. Jesteś cudowny i jeszcze raz dziękuje za wsparcie - uśmiechnęłam się i poszłam do siebie, wzięłam szybciutki prysznic, zmyłam makijaż, rozczesałam włosy, ubrałam piżamę i położyłam się do łóżka. To był długi dzień, najpierw bardzo ciężki i wyczerpujący trening, potem szybki prysznic i zakupy z Perrie a na koniec rozmowa z Liamem, która zmieniła wszystko, nadal pamiętam jak tato zabierał mnie do firmy jak byłam mała, nie wyglądało to na gang...
*retrospekcja, osiem lat wcześniej*
Powoli szłam nieśmiałym kroczkiem za tatą do jego biura, wszyscy dookoła patrzyli na mnie pobłażliwe, może ta różowa sukienka sprawiała, że wyglądałam na młodszą? Oby nie... 10 lat to wiek którym powinnam się chwalić, a moja mama ubiera mnie tak, że wyglądam na młodszą. Jestem przecież już prawie dorosła! Niedługo będę w połowie szkoły*! To nie fair, że koleżanki z klasy w soboty mogą zostawać w domu, a mój tato bierze mnie ze sobą do pracy, nadal uważa, że fascynuje mnie bawienie się spinaczami, nie mam 6 lat, obecnie wolałam z innymi dziewczynami bawić się naszymi lalkami. Niektóre z nich miały niesamowite domki dla lalek, ja niestety takiego nie miałam...
- Kochanie dzisiaj posiedzisz tutaj, z panią Lily. Ja mam coś do załatwienia - zapewne kolejne spotkanie po którym wróci umazany czerwoną szminką, która nie należy do mamy i wszyscy dookoła będą udawać, że wszystko jest normalne. Może byłam dziesięciolatką, ale nie byłam głupia, ale co mi pozostało... skinęłam więc tylko głową robiąc słodkie oczka i usiadłam na kanapie majtając nogami
*nie pamiętam nic o szkolnictwie w Anglii ale tam chyba też jest 12 klas, idk. jest pierwsza w nocy
____________
A/N:
Czytasz = komentujesz
Piszcie kogo mam informować
Informuje tylko za pośrednictwem twittera
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Im dłuższy komentarz, tym większa motywacja do napisania nowego rozdziału